Był sobie pewien maj kilka lat temu a ja siedziałam w nowym mieszkaniu i z biletem do Niemiec w kieszeni pakowałam dwie ogromne walizki. Cieszyłam się na nowe. Byłam w euforii. Jadę zdobywać ''swoją Amerykę'' - myślałam. Zderzenie z rzeczywistością było jednak bolesne.
Tęsknota za rodziną, za domem i bariera językowa były prawie nie do przeskoczenia. Nie byłam tu sama, był mąż. Ale z nikim się nie mogłam dogadać, nie umiałam załatwić najprostszych spraw w urzędach.
To był ten najtrudniejszy moment - jak nie mogłam dogadać się z sąsiadką, panią w sklepie czy na rozmowie o pracę. I ten wolny czas, dużo wolnego czasu wtedy to nie jeden raz chciałam się pakować z powrotem ale,.... poszłam do szkoły językowej, uczyłam się do popołudnia, potem wieczorami sprzątałam biura, hotele, założyłam swojego bloga, pochłonęło mnie scrapowanie byle tylko mieć co robić wieczorami. By ćwiczyć niemiecki byłam wolontariuszem, w świetlicy przykościelnej i w bibliotece zajmowałam się dziećmi, odkryłam też w sobie pasję do uprawiania ogródka. Uczestniczę w różnych imprezach kulturalnych w moim mieście i choć nadal mam problemy z gramatyką niemiecką rozmawiam z każdą napotkaną osobą ...na przystanku, autobusie, w kolejce do kasy w sklepie hihiihihi....
Decyzja, którą wtedy podjęłam, żeby wyjechać była najtrudniejsza, ale i najlepsza w moim życiu, bo odkryłam siebie na nowo, bo uwierzyłam, że potrafię wszystko czego i Wam życzę!!
Było mi bardzo miło gościć Was u siebie i przede wszystkim poznawać i odwiedzać Was, dziękuję za te chwile, pozdrawiam!
Mam nadzieję, że jeszcze spotkamy się w niejednym projekcie u Uli!
Jesteś odważna, gratuluję. Obce miasto, ba, obcy kraj, dobrze, że nie byłaś sama :) Czasami takie jest życie, coś trzeba poświęcić, by otrzymać jeszcze więcej.
OdpowiedzUsuńWłaśnie, nie pisałam w poście za bardzo o tej drugiej osobie, ale ! to ona dodawała mi skrzydeł!
UsuńBrawo za odwagę. Kiedy jest trudno docenia się drogę, jaką się przeszło. Fajnie, że znalazłaś swoją ostoję.
OdpowiedzUsuńDziękuję za miłe słowa!
UsuńWłaśnie, wolny czas. Wiele kobiet zazdrości innym, że mają dużo wolnego czasu bo np. nie muszą pracować. A prawda taka, że co za dużo to nie zdrowo. Bardzo motywujący post :)
OdpowiedzUsuńTo prawda, z tym wolnym czasem, ja nigdy w przeszłości nie miałam go za dużo, ale i tu szybko się nauczyłam jak to wykorzystywać - piszę o tym w poście, pozdrawiam.
UsuńU mnie ten trudny moment jest dopiero na początku drogi. Doskonale rozumiem Twoje wątpliwości po przyjeździe. Mam nadzieję, że ja za kilka lat też będę się tak cieszyć:) Życzę dalszego powodzenia i zapraszam do mnie na blog.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Życzę Ci aby ta Twoja droga była naznaczona tylko pozytywnymi zdarzeniami, bo co za dużo to nie zdrowo! Haahhaa i wierzę, że dasz radę!
UsuńJa też mieszkam w Niemczech i początki również były dla mnie trudne. Ale emigracja pozwala spojrzeć na siebie innymi oczami i dostrzec inne cechy, o które by się wcześniej nie podejrzewało. Nauczyć się siebie na nowo!
OdpowiedzUsuńGratuluję, że i Tobie to się udało :) Pozdrawiam, Dominika
OOOO miło widzieć tu emigrantkę z Niemiec, pozdrawiam i dziękuję za odwiedziny!
UsuńOdważnie, ale kto nie ryzykuje ten nie ma.
OdpowiedzUsuńPowodzenia i oby wszystko układało się po Waszej myśli. ;)
Bardzo optymistyczny post:). Fajnie, że tak się wzięłaś w garść i nie poddałaś:).
OdpowiedzUsuńDziękuję, ja to z tych co nigdy się poddają!
UsuńDużo odwagi potrzeba aby rozpocząć życie w innym kraju, podziwiam! I serdecznie pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńOdwagi to po pierwsze i wytrwałości w swoich postanowieniach.I codziennie się o tym przekonuję, pozdrawiam.
Usuńi tak trzymać dalej życzę szczęścia
OdpowiedzUsuń